Towarzystwo Atletyczne Rozum
Towarzystwo Atletyczne Rozum

Łączy nas pasja do delikatnych brzmień

Łączy nas pasja do delikatnych brzmień
2013-06-26
W tekście opublikowanym wczoraj opisaliśmy 5-godzinną wizytę w grodzie Krotosa ambasadora japońskiego rządu. Jej końcowy akcent stanowiła konferencja prasowa, podczas której Makoto Yamanaka poruszył wiele istotnych kwestii.

Do spotkania Yamanaki z żurnalistami doszło w siedzibie Polskiego Związku Sumo. Ambasador poświęcił dziennikarzom nieco ponad pół godziny. Oto najciekawsze fragmenty rozmowy.

Proszę powiedzieć, jak zrodził się pomysł wizyty w naszym mieście?

– Asumptem do przyjazdu było wystosowanie zaproszenia ze strony prezesa Polskiego Związku Sumo, Dariusza Rozuma. Skorzystałem z propozycji, gdyż wiem, że związek działa bardzo efektywnie na coraz szerszą skalę. Mam na myśli nie tylko liczne zdobycze medalowe Polaków, ale i rozmaite formy promocji, które w połączeniu z coraz lepszym systemem szkolenia przekładają się na popularyzację sumo w kraju. Za dotychczasową pracę wykonaną przez przedstawicieli PZS chciałem podziękować.

Co sądzi Pan o sumo w Polsce i pomyśle wybudowania centrum szkoleniowego z prawdziwego zdarzenia?

– Prezes Rozum określił zamiar wybudowania ośrodka wielkim marzeniem. Moim zdaniem władze PZS mają konkretny plan, który zostanie wcielony w życie. W Polsce, a zwłaszcza w Krotoszynie popularność sumo jest spora. Patrząc na osoby zajmujące się tą dyscypliną, dostrzegam wielką pasję i niebywałe zaangażowanie. Mówię o działaczach, trenerach, zawodnikach czy sponsorach. Ze względu na to, że związek może liczyć na pomoc z wielu stron, jestem przekonany, iż rozwój sumo w Polsce jeszcze nabierze tempa.

Czy ewentualna współpraca na linii ambasada – PZS może zaowocować pozyskaniem nowych sponsorów i czy w dalszej przyszłości możliwe jest, by najlepsi polscy zawodnicy wyjeżdżali po sportową edukację do Kraju Kwitnącej Wiśni?

– W zeszłym roku uczestniczyłem w Międzynarodowych Mistrzostwach Polski, fundując jeden z pucharów. Chciałbym kontynuować i jednocześnie zacieśnić współpracę z władzami związku. Jeśli chodzi o możliwości przebicia się młodych polskich sumoków w Japonii, sądzę, że wymiana kontaktów oraz wymiana ludzi ze środowiska sportowego będzie znacznie częstsza niż obecnie. Liczę, że na tej formie współpracy skorzystają przede wszystkim ludzie młodzi. Dodam, że na tę chwilę około 5 tys. Polaków naucza języka japońskiego. Nasz rząd rokrocznie oferuje sporą liczbę stypendiów dla obcokrajowców, dzięki czemu przedstawiciele wielu krajów mogą odwiedzać Japonię, poznając naszą kulturę i pobierając edukację. Pod kątem liczby studentów, którzy uzyskują stypendia, Polska plasuje się na czwartym miejscu.

Podczas wcześniejszego przemówienia wspomniał Pan, iż 11 firm japońskich zainwestowało na terenie Wielkopolski. Jak to się ma do inwestycji koncernów w skali kraju?

– Jeśli chodzi o biznes, najwięcej japońskich firm znajduje się wokół Wrocławia, Krakowa i Warszawy. Rzeczywiście, na obszarze Wielkopolski funkcjonuje 11 marek. W tym regionie dostrzegam jednak wielki potencjał, co – mam nadzieję – wpłynie na jeszcze bardziej błyskotliwy rozwój gospodarczy tej części Polski.

Wiemy, iż za chwilę uda się Pan w kierunku Poznania. Co jest celem Pańskiej wizyty w stolicy Wielkopolski?

– Jak powiedziałem podczas lunchu, celem jest omówienie kluczowych kwestii związanych z organizacją Tygodnia Kultury Japońskiej, który odbędzie się w październiku. Wówczas w Poznaniu zjawi się ok. 10 tys. Japończyków.

Może wtedy władze PZS mogłyby zorganizować kolejny pokaz sumo?

– To bardzo trafiony pomysł. W Poznaniu zjawi się masa artystów-amatorów. Myślę, że poza 10-tysięcznym gronem moich rodaków w ciągu Tygodnia Kultury Japońskiej obiekty odwiedzi rzesza Polaków. Z pewnością więc poproszę prezesa Rozuma o to, by przygotował i koordynował projekt związany z prezentacją dorobku polskich zapaśników, co stanowiłoby atrakcję zarówno dla Polaków, jak i Japończyków.

Proszę powiedzieć, jak przedstawia Pan nasz kraj swoim rodakom, którzy Polskę potrafią umiejscowić jedynie na mapie?

– Podobne pytanie otrzymałem w Japonii (śmiech). Mówiąc o Polsce, przedstawiam muzykę Chopina, ponieważ Japończycy – nie licząc Polaków – najbardziej na świecie kochają utwory tego artysty. Łączy nas pasja do delikatnych brzmień. Mimo sporej odległości geograficznej, dzielącej nasze kraje, możemy porozumieć się na wielu płaszczyznach. Polacy i Japończycy mają także podobne podejście do sportu – zwłaszcza w kontekście sumo. U nas jest to sport narodowy, a dzięki działalności PZS o tej dyscyplinie usłyszały już miliony Polaków. W sporcie kluczowa jest siła i technika, ale uprawianie sumo wpływa także na osobowość oraz rozwój mentalny.

Jak będzie Pan wspominać wizytę w Krotoszynie?

– Jestem tutaj po raz pierwszy. Od pierwszych minut urzekła mnie wasza serdeczność i gościnność. Miałem okazję zwiedzić piękny kościół, wspaniały park, w związku z czym wspomnienia mogą być wyłącznie bardzo miłe. Jeśli będzie okazja, w przyszłości chciałbym wrócić do Krotoszyna.

Może zatem ponownie zjawi się Pan w Krotoszynie podczas przyszłorocznego – jubileuszowego zarazem – Poland Open?

– Nie chciałbym kłamać, więc nie mogę niczego obiecać. Jestem dyplomatą i być może otrzymam zadanie pracy w innym państwie. W Polsce chciałbym pracować jak najdłużej i jeśli nadarzy się okazja, chętnie ponownie obejrzę na żywo Poland Open.

Czy japoński rząd czyni starania, by sumo znalazło się w programie igrzysk olimpijskich? Gdyby tak się stało, na olimpijskie medale mogłaby liczyć także Polska…

– Oczywiście trwają dyskusje w tym temacie, ale nie można zapominać o wielu innych, popularnych w Japonii dyscyplinach nieolimpijskich. Trzeba mieć na uwadze, że o to, by ich sport ujęto w programie IO, zabiegają przedstawiciele kilku związków, a zrealizowanie marzeń wszystkich jest na ten moment nierealne.

Czy Pan ambasador uprawiał kiedyś sumo?

– Gdy byłem w szkole podstawowej, pojawiałem się na dohyo. Pamiętam, jak naprzeciw mnie stanął ogromny rywal. Mój kolega to brat profesjonalnego sumoki. Potraktowałem walkę bardzo ambicjonalnie i mimo dużo skromniejszych warunków fizycznych zakończyłem ją zwycięsko (śmiech). Kiedy tylko wracam myślami do tamtych czasów, na mojej twarzy pojawia się uśmiech.

 

Daniel Borski